Używacie eyelinerów? Ja od pewnego czasu stałam się ich maniaczką. Powoli opanowuję trudną sztukę robienia kociej kreski, ale nadal nie jestem w tym na tyle dobra, na ile bym chciała.
Ostatnio kupiłam kolejny kosmetyk do testów. Żelowy tusz do kresek Golden Rose Longstay Gel Eyeliner. Czy ten produkt sprawdził się u mnie? Jeśli jesteście ciekawe, co o nim sądzę, zapraszam do przeczytania tej recenzji.
Zachęcająca prezentacja
Poczytałam troszkę na temat tego produktu zanim go kupiłam i powiem wam, że wszystko to brzmiało naprawdę zachęcająco. Streszczę tutaj to, co obiecuje producent.
Najnowszy eyeliner Golden Rose z serii Longstay to żelowa formuła, która zawiera najlepszej jakości pigmenty o intensywnej barwie. Łatwo rozprowadza się na powiece, dzięki aplikatorowi, który pozwala na dostosowanie grubości kreski do swoich potrzeb. Formuła jest długotrwała, szybkoschnąca i wodoodporna. Produkt testowany dermatologicznie i okulistycznie.
Dobry początek
Eyeliner prezentuje się naprawdę świetnie. Polubiłam go od pierwszego wejrzenia, bo jest po prostu bardzo ładny. Czarny kartonik w wersji matowej prezentuje się elegancko, a kryjący się wewnątrz niego słoiczek kształtem przypomina drobny kałamarz.
Przeraził mnie trochę grupy pędzelek, który wygląda tak jakby miał pomalować żelem całą powiekę, ale moje obawy rozwiały się po pierwszym użyciu. Można namalować nim zgrabne kreski na powiece, a przy odrobinie wprawy mogą być naprawdę cieniutkie.
Od pierwszego użycia byłam naprawdę oczarowana tym produktem. Idealna konsystencja to największa zaleta tego żelowego eyelinera. Golden Rose Longstay Gel Eyeliner rozprowadzał się na moich powiekach idealnie i nauczyłam się malować kreskę jednym ruchem. Produkt zasychał na skórze zaraz po użyciu, dlatego nie rozmazywał się i był naprawdę trwały. Po prostu świetny, wodoodporny eyeliner na specjalne okazje.
Wielkie rozczarowanie
Czemu piszę o tym w czasie przeszłym? Żelowy eyeliner Golden Rose Longstay mnie naprawdę rozczarował… I piszę o tym naprawdę z dużym rozżaleniem, bo z początku zapowiadał się jako jeden z moich ulubionych kosmetyków do makijażu. Niestety po 3 tygodniach eyeliner tak bardzo się zbrylił i zasechł, że nie dało się go używać!! Kreski wychodziły poszarpane, bo kleił się do powieki, zamiast gładko się na niej rozsmarowywać.
A mogła być z tego miłość… 🙁
Dodaj komentarz